Recenzja Tales of Vesperia: Definitive Edition - czekanie dobiegło końca, ale czy nie minęło zbyt wiele czasu?
Jeśli jest jedna cecha, którą posiada gracz JRPG, to jest nią cierpliwość.
Cierpliwość, aby czekać na swoją kolej w bitwach, cierpliwość, aby nauczyć się systemów gry, cierpliwość, aby grać przez dziesięć lub więcej godzin, które trzeba, aby stać się dobrym, i cierpliwość, aby czekać na oczekiwaną premierę, aby rzeczywiście, wiesz, wydać.
Tales of Vesperia pierwotnie uruchomiony niekompletne na Xbox 360 w 2008 roku. Połowa dialogów nie została ugłosowiona, niektóre znaczące postacie nigdy nie dołączyły do twojej partii, a poza główną historią nie było zbyt wiele do zrobienia. Gra została ukończona rok później w japońskiej wersji na PS3. Nie będąc zadowolonym z gry w niedokończoną grę i mieszkając poza Japonią, czekałem dziesięć lat, aby w końcu dostać ją w swoje ręce. Tales of Vesperia: Definitive Edition przenosi japońskie wydanie na PlayStation 3 - ze wszystkimi dodatkowymi bajerami i gwizdkami - na konsole obecnej generacji.
Jeśli liczysz na ciasteczkową historię JRPG, poszukaj gdzie indziej. Tales of Vesperia opowiada bardziej dojrzałą opowieść niż większość innych gier w tym gatunku. Zamiast utalentowanego nastolatka, któremu wmawia się, że jest wybrańcem, dostajemy skromnego Yuri Lowella: porzucającego szkołę rycerską, który mieszka w slumsach imperialnej stolicy. Jego kumpel Flynn nie zrezygnował z nauki, a teraz jest na dobrej drodze, by wspinać się po szczeblach kariery wśród cesarskich rycerzy i szlachty. Po bójce w slumsach, w wyniku której dzielnica zostaje pozbawiona wody pitnej, a Imperium zdaje się o to nie dbać, Yuri wyrusza w podróż w poszukiwaniu sprawiedliwości.
Przyziemne tematy i zagadnienia poruszane w Tales of Vesperia nadają jej bardziej ludzki charakter - coś, czego brakuje wielu innym japońskim grom RPG na rzecz przygód z zabijaniem bogów. Obsada postaci, które zbierasz po drodze, jest zróżnicowana, a każda z nich dodaje nową dynamikę, przechodząc przez swoje własne błyszczące momenty charakteru - czy to będzie cesarski rycerz uczący się podstępnej natury polityki swojego narodu, czy młody, tchórzliwy członek gildii dostrzegający swoje wady. W trakcie gry twoja drużyna rozwija się wraz z tobą, a tego niestety brakuje w wielu innych JRPG.
Choć gra ma pewien urok, nie da się ukryć, że ma już dziesięć lat. Pusty świat jest typowy dla starszych JRPG, ale w porównaniu do innych obecnych bestii gatunku, takich jak Dragon Quest 11 czy Xenoblade 2, sprawia wrażenie pustego. Faux Medieval-European setting został zrobiony znacznie lepiej w innych miejscach, a wędrówka przez nieinspirowane zamki i leśne lochy nie może konkurować z bardziej współczesnym designem widzianym w Persona 5, Xenoblade Chronicles 2 i Octopath Traveller.
Tales of Vesperia korzysta z płaskiego stylu cel-shading, co również nie pomaga jej w wyróżnianiu się wizualnie. Obfite użycie bloom często utrudnia rozszyfrowanie, co się dzieje, gdy scenki rozgrywają się w nocy, co jeszcze bardziej zakłóca styl wizualny. Zaradzić temu ma jednak różnorodność miejsc, które można zwiedzać. Przy stosunkowo ograniczonej eksploracji w miastach i nieruchomej kamerze, widoki zachęcają do podziwiania tego, co znajduje się za horyzontem, a nastrojowy klimat miasta Dahngrest jest szczególnie atrakcyjny.
Na szczęście, co overworld i estetyka brakuje, Tales of Vesperia: Definitive Edition nadrabia bogactwem questów pobocznych i opcjonalnej zawartości. Szczególnym faworytem są zawody w gotowaniu. Jeśli znajdziesz wszystkie przepisy kulinarne, twoja drużyna zostanie zabrana do koloseum na kulinarną konfrontację. W ten sposób dochodzi do wspaniałych interakcji między postaciami i partią, a także można zdobyć fantastyczne nagrody. Zawartość opcjonalna to mile widziana ulga od poważnego, naglącego tonu głównej fabuły.
Aby rozwinąć tę historię, przemierzasz misternie zaprojektowane lochy, skupione wokół zagadek, które nigdy nie wydają się niesprawiedliwe. Niezależnie od tego, czy chodzi o wprawianie kół zębatych w ruch obrotowy w wieży, czy przesuwanie bloków w celu stworzenia platform, zawsze jest coś, w co można się zaangażować, a poziom trudności tych zagadek rośnie wraz z przechodzeniem przez trzy akty gry. Dodaje to różnorodności do gatunku skupiającego się na eksploracji i walce i jest mile widzianą odskocznią od szybkiej, opartej na kombosach walki.
Coś, co odróżnia "Team Symphonia" Namco od innych JRPG to jej piekielnie szybki i skomplikowany system walki. Jest to dalekie od współczesnych systemów z serii Tales, które obciążają gracza, zamiast dawać mu możliwość odpowiedniego zaangażowania się w walkę. Bitwy odbywają się tutaj w czasie rzeczywistym na płaszczyźnie 3D. Z pozoru jest to dość proste, ze standardowymi atakami, które różnią się w zależności od wychylenia drążka sterującego w górę, w dół i na boki, a także z systemem Arte - czyli specjalnych ruchów - gdzie w miarę gry odblokowują się coraz silniejsze umiejętności.
Każde Arte ma swój poziom i może być używane w połączeniu z Artes o słabszym poziomie. Jest to świeże, unikalne podejście do walki w grach JRPG, które wciąż sprawia przyjemność po 40 godzinach gry. Kombinowanie i znokautowanie bossów na śmierć nigdy się nie znudzi - zamiast tego nadaje walce wyraźny flow i oferuje ogromny poziom głębi przy wyborze Arte, w które należy wyposażyć się do walki. Regularne walki jeden na jednego z bossami to prawdziwa atrakcja i okazja do pokazania wszystkiego, czego się nauczyłeś. Niestety, Tales of Vesperia cierpi z powodu kilku skoków trudności, zmuszając cię do wyjścia i szlifowania EXP, ale ten praktyczny, eksperymentalny system walki smaruje szlifowanie i sprawia, że mija bez poczucia obowiązku.
Port Nintendo Switch jest imponujący, a gra jest idealna na miejsce szlifowania w podróży, z tylko sporadyczne spadki klatek do zawieść go w niektórych miastach. W przeciwnym razie, Tales of Vesperia to klasyczny JRPG, który wraca do korzeni tego, co sprawiło, że seria błyszczy. Pomimo wad, jeśli chodzi o oprawę i styl, szczera fabuła, fantastyczny system walki i pamiętna obsada postaci sprawiają, że gra jest warta tego dziesięcioletniego oczekiwania.
Zobacz
Pięć miesięcy w Legionie: Recenzja...
Teraz pierwsza ekscytacja już minęła. Widzimy jak działa Legion i co tam można robić...
Film Warcraft: Recenzja
Postaram się wyrazić swoją opinię bez spoilerów, ponieważ w wielu krajach nie ma jeszcze daty...
Komentarze (0)